Nigdy nie byłam w Maroku (a szkoda!), ale na tę potrawę „zachorowałam”
po obejrzeniu programu podróżniczo-kulinarnego. W prezencie od dzieci dostałam prawdziwe naczynie do tadżin, ale można wykorzystać zwykłe naczynie żaroodporne, czy też większą patelnię.
Tajine, tagine, czyli tytułowy tadżin można robić z każdego
mięsa, w krajach arabskich popularna jest jagnięcina, ale ja pozostałam wierna
rodzimemu kurczakowi.
Potrzebne do potrawy:
- kurczak w kawałkach, dowolne części (ja wybrałam udka)
- cukinia
- marchewka
- dwa duże ziemniaki
- dwie duże cebule
- czosnek
- cieciorka w puszce
- kuskus – pół szklanki
- pomarańcza lub cytryna (a właściwie skórka)
- sól, papryka w proszku, pieprz
- bulion
Kurczaka (posolonego) podsmażamy na patelni, dodajemy
pokrojoną w kostkę cebulę, czosnek i ziemniaki w plasterkach. Gdy ziemniaczki się
podpieką, dokładamy pokrojoną cukinię i smażymy do miękkości. Jeśli się przypala,
podlewamy małą ilością bulionu. Dodajemy marchewkę i przekładamy do żaroodpornego
naczynia, zalewamy bulionem i pieczemy około pół godziny. Gdy smaki się pięknie
wymieszają, dodajemy czosnek, paprykę, cieciorkę z puszki, mieszamy i zasypujemy kuskusem. (Ważne
jest, żeby w potrawie było jeszcze trochę bulionu, który kuskus wchłonie.) Posypujemy otartą skórką pomarańczy lub cytryny.
Po kilku minutach tadżin jest gotowy. Dobrze smakuje
odgrzewany!
Kuskus można przygotować oddzielnie. W programie telewizyjnym wzbogacili potrawę jajkami, które wbito i zapieczono, tak, że wyglądały jak sadzone.
Pycha! Muszę zrobić :)
OdpowiedzUsuń