„To bardzo łatwe. Po co komuś w ogóle potrzebny przepis? Córki pomagały mi w przygotowaniu tej potrawy, kiedy jeszcze były małymi dziewczynkami. Przyrządzacie po prostu sos neapolitański. Co to znaczy, że nie wiecie jak? Cose da pazzi! No dobrze, objaśnię wam. Oto, czego potrzeba:
2 bakłażany
1 cebula
1 słoik tomato passata
2 jajka
zwykła mąka
sól
pieprz
bazylia
dużo startego parmezanu
trochę startej mozzarelli
oliwa z oliwek
olej roślinny
Oto mój sposób przyrządzania tego dania. Najlepszy, oczywiście. Najpierw pokrójcie bakłażana w plasterki, nie za grube i nie za cienkie. posólcie i zostawcie na godzinę na cedzaku, żeby obciekły. Spłuczcie sól zimną wodą i osuszcie warzywa czystą ściereczką.
Teraz przygotujcie sos neapolitański. Posiekajcie drobno cebulę, podsmażcie na oliwie z oliwek i wlejcie tomato passata. Dodajcie bazylię, szczyptę soli i pieprzu i gotujcie na wolnym ogniu przez 20 minut. Teraz wasza kuchnia cudownie pachnie,co?
Roztrzepcie dwa jajka ze szczyptą soli i pieprzu. Każdy plasterek bakłażana zanurzcie w mące, a potem w roztrzepanym jajku. i smażcie na oleju aż zrobią się złocistobrązowe.
O, i nie żałujcie oleju. Mannagia chi te muort, ludzie zawsze przejmują się olejem. Lejcie z butelki porządnie, nie po kropelce.
Ułóżcie smażonego bakłażana w płytkim żaroodpornym naczyniu - nie więcej niż trzy warstwy - polewając każdą sosem neapolitańskim i posypując obficie utartym parmezanem. Obrzućcie z wierzchu całość mozzarellą i pieczcie przez 20 minut w temperaturze około 150◦C.
(Tak, tak, wiem, że dwa bakłażany to za dużo, ale kto się oprze pokusie skosztowania paru kawałków prosto z patelni?)
Uwaga Addoloraty: Papo, aż trudno w to uwierzyć.Nic dziwnego, że masz wysoki poziom cholesterolu.”
No właśnie - co tam cholesterol. Nie myślmy dziś o nim. Tym bardziej, że jak widzę, niejeden przepis na włoskie dania w książce znajdziemy. To ja się zabieram do czytania, a jak coś smakowitego znajdę to ugotuję. I napiszę. Albo odwrotnie
Mniam... :) Fajne! Lubię takie potrawy jednonaczyniowe ;)
OdpowiedzUsuńNa końcu ksiązki wyaptrzyłam jeszcze lazanie :P mniam.... ale muszę doczytać. Pewnie dziś przy gotowaniu obiadu mi sie uda :)
OdpowiedzUsuń