„Chałkę robię tak:
- pół kg maki wrocławskiej,
- torebeczka suchych drożdży Oetkera (próbowałam świeżych, ale ciągle czułam drożdże w cieście),
- łyżeczka soli,
- 2 łyżki stołowe cukru (można więcej, ale my wolimy taką),
- dla zapachu: najlepszy jest gotowy cukier z prawdziwą wanilią też chyba Oetkera; ja robię sama z laski wanilii, ale ok będzie też aromat waniliowy z buteleczki,
- 2 jajka + jedno do posmarowania,
- 200 ml wody,
- oleju - tak „na oko“ ok 1/4 szklanki.
Mieszam w misce wszystkie suche składniki i oddzielnie wszystkie mokre. Łączę jedno z drugim i wyrabiam góra 10 minut! Można dosypywać mąki, jeśli za bardzo się lepi ale zasadniczo musi być luźne.
Po wymieszaniu kapię odrobinę oleju na te kule ciasta i kładę do miski. Wstawiam do zimnego piekarnika - to mi zastępuje to co w przepisach określają jako „ciepłe miejsce“. Po godzinie naciskam ciasto dla odgazowania i znów zostawiam na godzinę.
Po tych dwóch godzinach wyrastania wyjmuję, rzucam na blat i dzielę na pół, a każde to pół na 3 części. Potem splatam tak jak warkocz. Wychodzą 2 chałeczki. Znów zostawiam do wyrośnięcia (tak na ok 40 min.) Smaruję jajkiem. Nagrzewam piekarnik do 180 C. Piekę 30 min. Po wyjęciu wyglądają tak, że tylko jeść ... :) "
Moja jedyna modyfikacja - po posmarowaniu jajkiem - posypałam cukrem (kryształem), żeby było bardziej „chrupiąco“. PYCHOTA... Z masełkiem albo z powidłami to już po prostu rozpusta... Można też z tego ciasta zrobić takiego zajączka (nie tylko na Wielkanoc):
Pękam z dumy!
OdpowiedzUsuńciocia Ela
czekamy na inne przepisy! :)
UsuńSuper! :) Dziękuję pięknie za przepis, Ciociu.
OdpowiedzUsuń