Kiedy ma się dużo pracy... trzeba koniecznie posprzątać, zrobić pranie i coś upiec ;)
Dziś przypomniał mi się chleb tygrysi. Jakiś czas temu było o nim głośno, kiedy mała dziewczynka napisała list adresowany do sieci supermarketów Sainsbury's z pytaniem, dlaczego ten rodzaj chleba nazywa się tygrysi, skoro powinien nazywać się żyrafi (giraffe bread). Dziewczynka otrzymała odpowiedź... nazwa pieczywa została na stałe zmieniona.
Chleb tygrysi wywodzi się z Holandii. Można go kupić w wielu krajach, w tym w Polsce... I słusznie! Jest pyszny. Baaaardzo chrupiąca skórka, mięciutki, "bułeczkowaty" środek. Czasem udawało mi się go kupić w pobliskim sklepiku osiedlowym. Dziś jednak postanowiłam zrobić go sama... Zdecydowałam się jednak na 6 mniejszych bułeczek :)
Na początku przygotowujemy zaczyn:
4 łyżki mąki
7 g drożdży instant
łyżeczka cukru
1/4 szklanki wody
Wszystko mieszamy i odstawiamy na 15 minut. Następnie przystępujemy do przygotowania ciasta.
Składniki na ciasto:
zaczyn,
250 g mąki pszennej
160-170 g wody (lub mieszanka wody i mleka)
łyżeczka cukru
łyżeczka soli
1,5 łyżki oleju sezamowego (ważne!)
Ciasto wyrabiamy (10-15 minut) i odkładamy do wyrośnięcia na około godzinę.
Najbardziej charakterystyczną cechą tego chlebka (czy też bułeczek) jest chrupiąca, popękana skórka. Uzyskujemy ją dzięki posmarowaniu ciasta przed upieczeniem specjalną "pastą".
Skorupka tygrysia:
łyżeczka drożdży instant
60 ml ciepłej wody
łyżeczka cukru
1/4 łyżeczki soli
60 g mąki ryżowej (ja nie miałam w domu mąki ryżowej, więc zmieliłam odpowiednią ilość ryżu w młynku do kawy)
Kiedy ciasto wyrośnie, formujemy bułeczki lub bochenek i odkładamy do ponownego wyrośnięcia na 20 minut. Po tym czasie smarujemy wierzch ciasta pastą do skorupki (robimy to obficie, mniej więcej jedna pełna łyżeczka pasty na bułeczkę). Odstawiamy na 10-15 minut już bez przykrycia, żeby pasta lekko wyschła. Pieczemy 20 minut w temperaturze 180 stopni (opcja "góra dół") lub 40-45 minut chlebek. Jeśli zdarzy się, że skorupka nabierze już złotego koloru a środek będzie nadal surowy, należy przykryć chleb folią aluminiową i piec dalej. W przypadku pieczenia bułeczek nie było takiej potrzeby :)
Polecam!
Dziś przypomniał mi się chleb tygrysi. Jakiś czas temu było o nim głośno, kiedy mała dziewczynka napisała list adresowany do sieci supermarketów Sainsbury's z pytaniem, dlaczego ten rodzaj chleba nazywa się tygrysi, skoro powinien nazywać się żyrafi (giraffe bread). Dziewczynka otrzymała odpowiedź... nazwa pieczywa została na stałe zmieniona.
Chleb tygrysi wywodzi się z Holandii. Można go kupić w wielu krajach, w tym w Polsce... I słusznie! Jest pyszny. Baaaardzo chrupiąca skórka, mięciutki, "bułeczkowaty" środek. Czasem udawało mi się go kupić w pobliskim sklepiku osiedlowym. Dziś jednak postanowiłam zrobić go sama... Zdecydowałam się jednak na 6 mniejszych bułeczek :)
Na początku przygotowujemy zaczyn:
4 łyżki mąki
7 g drożdży instant
łyżeczka cukru
1/4 szklanki wody
Wszystko mieszamy i odstawiamy na 15 minut. Następnie przystępujemy do przygotowania ciasta.
Składniki na ciasto:
zaczyn,
250 g mąki pszennej
160-170 g wody (lub mieszanka wody i mleka)
łyżeczka cukru
łyżeczka soli
1,5 łyżki oleju sezamowego (ważne!)
Ciasto wyrabiamy (10-15 minut) i odkładamy do wyrośnięcia na około godzinę.
Najbardziej charakterystyczną cechą tego chlebka (czy też bułeczek) jest chrupiąca, popękana skórka. Uzyskujemy ją dzięki posmarowaniu ciasta przed upieczeniem specjalną "pastą".
Skorupka tygrysia:
łyżeczka drożdży instant
60 ml ciepłej wody
łyżeczka cukru
1/4 łyżeczki soli
60 g mąki ryżowej (ja nie miałam w domu mąki ryżowej, więc zmieliłam odpowiednią ilość ryżu w młynku do kawy)
Kiedy ciasto wyrośnie, formujemy bułeczki lub bochenek i odkładamy do ponownego wyrośnięcia na 20 minut. Po tym czasie smarujemy wierzch ciasta pastą do skorupki (robimy to obficie, mniej więcej jedna pełna łyżeczka pasty na bułeczkę). Odstawiamy na 10-15 minut już bez przykrycia, żeby pasta lekko wyschła. Pieczemy 20 minut w temperaturze 180 stopni (opcja "góra dół") lub 40-45 minut chlebek. Jeśli zdarzy się, że skorupka nabierze już złotego koloru a środek będzie nadal surowy, należy przykryć chleb folią aluminiową i piec dalej. W przypadku pieczenia bułeczek nie było takiej potrzeby :)
Polecam!
i oczywiście przepis wymyśliłaś sama...
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie :) Wystarczy przejrzeć Internet, przepisów jest masa. Zakładam, że nikt nie oczekuje ode mnie podawania kilku-kilkunastu źródeł na postawie których "zlepiłam" swój ;) Pozdrawiam!
Usuńwyglądają smakowicie! W pierwszym momencie myślałam, że to ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńWygląda bosko!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog!:)
Zapraszam do mnie!
Dopiero rozpoczynam swoją przygodę z blogowaniem, ale może kiedyś znajdziesz u mnie cos ciekawego :)
www.paczekwkuchni.blogspot.com
Pozdrawiam!:)
powiedziałbym, że to "bułki żyrafie" mimo, że w świecie znane są jako tygrysie :P
OdpowiedzUsuńale pewnie ze względu na rozmiary żyrafy i relatywnie bułek, mogłoby się niesmacznie kojarzyć ;)
pozdrawiam Autorki!
zgadzam sie z poprzedniczką, wyglądają bardziej jak żyrafie :)
OdpowiedzUsuń