niedziela, 25 kwietnia 2010

Murzynek, czyli coś, co zawsze się udaje :)





















Gdy byłam mała (hehe, mała to jestem nadal, więc jeszcze raz: )
Gdy byłam dzieckiem, mama piekła ciasto, które uwielbiałam, bo było czekoladowe. Mama je uwielbiała, bo zawsze się udawało, a do tego prawie zawsze były w domu składniki do niego. Murzynek... Tyle lat i przepis się nie zestarzał :)))

Polewa:

2 szkl. cukru
1 szkl. wody
2 łyżki kakao
1 kostka masła
To co wyżej wrzucić do garnka i gotować ok 4 minutki (można dodac zapach, ale po co, skoro kakao pachnie bosko?)

Odlać ok pół szklanki na późniejsze polanie ciasta. Resztę wystudzić.

Ciasto:

2 szkl. mąki
4 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia

Jajka zmiksować na puszystą masę, dodać mąkę i proszek do pieczenia, wlać wystudzona polewę. Pomiksować chwilę, coby gładkie było, a potem wlać do formy. Ja używam silikonowej, którą smaruję masełkiem, a do zwykłej trzeba jeszcze wsypać bułeczkę tartą. Piec w temp. 180 stopni C około 45 minut. Po wyjęciu lekko przestudzić i polać polewą.
Bardzo lubię to ciasto lekko ciepłe, posmarowane powidłami śliwkowymi... Dobra... wiem, ile to kalorii. Przecież nie mówię, że to zdrowe, czy odchudzające! Mówię, że smaczne! Mniam.... :)))


3 komentarze:

  1. Mniaaam... lubię wszystko co czekoladowe (w tym murzynka) :D Szczerze mówiąc nawet nie wiedzialam, że ciasto jest łączone z polewą. Muszę w końcu kiedyś zrobić to ciasto :p

    OdpowiedzUsuń
  2. no właśnie, żeby tradycja w narodzie nie upadła! :)))
    [a widzisz portret Maksia na lodówce w tle? specjalnie tak fotkę zrobiłam :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, widzę :) wygląda jak zdjęcie :D

    OdpowiedzUsuń